Stolica Islandii
ma jedna ogromna wadę i od tego zacznę żeby później już napisać tylko o urokach
tego miejsca. Za każdym razem do szalu
doprowadza mnie krążenie po obrzeżach, kiedy szukam wyjazdu, choć z
oznaczeniem centrum miasta tez nie jest lepiej. Reykjavik A, B, C, przy czym C
wcale nie oznacza centrum i jedyne, co prowadzi do centrum to wieża kościoła
Hallgrimskirkja i tego się proszę trzymać będąc w Reykjaviku. Nawet jedna z większych atrakcji, Blue Lagoon,
która znajduje się w drodze na lotnisko w Keflaviku, nie jest nijak oznaczona a
zjazd można minąć bez problemu, jest napisane: Bláa Lónið na żółtym
drogowskazie oznaczającym zwykle nazwę miasta i weź człowieku bądź mądry i
zjedz. Zjechałam, jadąc niepewnie przez kolejne 10km w krajobrazie księżycowym
bez pewności ze dobrze jadę, bo az do kolejnego zjazdu już przy samym resorcie
nie było oczywiście ani pol znaku, ani stracha na wróble, nic… Jakiś spec od
marketingu by się przydał. Tyle wad.
Reykjavik - dymiąca
zatoka, piękne położone miasto nad zatoka Faxa i faktycznie dymi tutaj od gorących
źródeł i gejzerów. Niepozorne wydawałoby
sie, zaskakuje swoim urokiem. Pierwszy przystanek, wspomniały już kościół
Hallgrimskirkja, najwyższa budowa w tym państwie – 75m; nazwę swoja zawdzięcza
jednemu z najslynniejszych poetów islandzkich - Hallgrím Pétursson. Architektura
kościoła jest wyjątkowa, odnosząca się do krajobrazu Islandii, wieża ma wygląd
wielkiej skały bazaltowej. Nawiązanie do gór bazaltowych nadało kościołowi
formę jedyną w swoim rodzaju. Wnętrze kościoła ma pokazać pustkowie Islandii,
tylko, ze wnętrze akurat mnie rozczarowało, ogromna biel może kojarzyc się z
lodowcami, pustkowiem, ale te turkusowo-drewniane ławki zabijają cały urok i estetykę
tego miejsca. Za to glowa w gore i widzimy ogromne sklepienie i organy, od razu
lepiej. Żadnego budynku na Islandii nie budowano tak długo od projektu
architekta Guđjón Samuelsson do uroczystego poświęcenia kościoła minęło 39lat. Z
wieży można podziwiać piękną panoramę miasta i robi to naprawdę duże
wraznienie. Przed kościołem stoi pomnik Leifa Eiríkssona, odkrywcy ameryki w
1000r, I teraz nie wiem, bo mnie w szkole uczono ze to Krzysiek Kolumb odkrył Amerykę
w 1492r ale może, co kraj to obyczaj a może po prostu ta data jest umowna.
Harpa. Cztery
sale koncertowe a każda z nich ma symboliczne znaczenie zywiolu. Cztery żywioły
architektury chciałoby się krzyknąć na widok tego cuda. Nocą pięknie oświetlona
rożnymi kolorami, pierwszy raz roswietlila nocny Reykjavik w sierpniu 2011r. To
trzeba zobaczyć. Następnym razem jak będę w Reykjaviku to obiecuje zrobić zdjęcia
nocą.
Stary cmentarz.
Zupełnie przypadkowo najpierw zobaczyłam pięknego szarosrebrnego kota w oknie a
potem trafiłam na stary cmentarz, w zasadzie to myślę ze to był las tylko
ludzie składali tam swoje niepotrzebne już ciała i oznaczali je tabliczka z imieniem,
które kiedyś nosili.
Kiedy Reykjavik został
w 1786r stolica Islandii liczył okol 200mieszkancow – metropolia, co? Dziś
liczy ich około 200tys. Wciąż jakby szalu nie robi przy milionach w Londynie
czy innych stolicach, ale ma w sobie to cos. To trzeba przyznać.
No i oczywiscie Blue Lagoon czyli Bláa Lónið.
No i oczywiscie Blue Lagoon czyli Bláa Lónið.
Daga, dziękuję za
towarzystwo w Reykjaviku i Blue Lagoon. Za zdjęcia, których mam teraz ogrom
również, przede wszystkim za to z blue lagoon, które doprowadzilo nas do ataku śmiechu
i za wspólny czas spędzony na Islandii.
Mimo ogromu sympatii do Ciebie – Helmuta z Ciebie nie będzie. Dla
pocieszenia, ze mnie tez. Kiedys o nim i jego zonie June napisze, mozna tez poczytac na voguepedia (dzis dopiero odkrylam taka strone): http://www.vogue.com/voguepedia/Helmut_Newton
A dla wszystkich dobra rada, jak słońce świeci to zakładajcie okulary przeciwsłoneczne do zdjęć, bo większość moich wygląda jakby mi ktoś włożył w usta kawałek cytryny tuz przed pstryknięciem. Wracając jeszcze do Twojego wpisu Daga, to okazuje się ze już nawet w Egipcie czytają bloga, nie wiem jak oni zmieniają nasz polski na te swoje dżdżownice z kropkami, ale czytają. Pozdrawiam z Islandii.
A dla wszystkich dobra rada, jak słońce świeci to zakładajcie okulary przeciwsłoneczne do zdjęć, bo większość moich wygląda jakby mi ktoś włożył w usta kawałek cytryny tuz przed pstryknięciem. Wracając jeszcze do Twojego wpisu Daga, to okazuje się ze już nawet w Egipcie czytają bloga, nie wiem jak oni zmieniają nasz polski na te swoje dżdżownice z kropkami, ale czytają. Pozdrawiam z Islandii.
p.s. cóż by to
był za wpis bez podziękowania za wszystkie urodzinowe życzenia, za nagranie
happy birthday, dzięki któremu poczułam się prawie jak Kennedy i za poduchę,
której zdjęcie pozwole sobie tutaj dziś wcisnąć.
Muzycznie dzis.....:
No comments:
Post a Comment