Monday, December 17, 2012

Śląsk w sercu - list z domu.

Islandia wydaje sie dzis dalekim wspomnieniem mimo, ze minal dopiero miesiac. Zycie w Polsce toczy sie zadziwajaco szybko i oswajanie sie ze specyfika naszego kraju nie nalezy do najlatwiejszych.
Moja przyjacolka mowi - choc pewnie nie pamieta -  ze lepiej zrobic i zalowac, niz nie zrobic i zalowac ze sie nie zrobilo - zgadzam sie, zycie mamy jedno i trzeba je dobrze przezyc, byc tam gdzie chcemy byc i robic to co sprawia nam radosc.

Bytom, rodzinne miasto. Po miesiacach spedzonych w podrozy czas na kilka nocnych zdjec ze spaceru przed wyjazdem do Wroclawia. Z siedzeniem w jednym miejscu zawsze mialam problemy, jak wiec wielka byla radosc kiedy sie okazalo ze na poczatku stycznia prawdopodobnie pojedziemy z moim paputczikiem do Wilna czyli nowy rok jesli zacznie sie podroza bedzie ich pelen... trzymam kciuki. 

Wracajac do mojego miasta, specer zaczynam od bytomskiego swietlika czyli basniowego dobgero duszka, przewodnika dazacych do celu. Pozniej najwieksze centrum handlowe, w samym srodku miasta, co chyba sie nie zdaza, niestety zaslania piekny kosciol na ulicy Piekarskiej ale jesli chodzi o swiateczne oswietlenie robi przyjemny klimat - przynajmniej raz w roku. Powrot parkiem na stryszek; stryszek ktory lubi kazdy kto choc raz tu zawital -  moje miejsce.

Narazie za oknem bardziej wiosennie niz zimowo, ale mam nadzieje, ze niebo przyjemnie nas zaskoczy na Swieta... Pozdrawiam ze Slaska Hanysy i Gorole!:)








Wednesday, October 31, 2012

Pożegnanie z .........




Nikt nie lubi pożegnań, ale to jest inne, wyczekiwane.  Siedem miesięcy poza światem, w krainie przyrody, spokoju, oceanu, blasku słońca przez cala dobę, bądź prawie czarnej nocy, gdy lato już odeszło. W krainie gdzie zorza robi takie wrazenie jakbyśmy nagle znaleźli się w baśni, pełnej dobrych wróżek, które latając nad glowami rozpylaja magiczny zielono-rozowy pyl. Kto nie widział, znaczy nigdy nie żył, takie było moje pierwsze wrażenie. W świecie metropolii gwiazd, gdzie swiatla zdawałoby się przepychają się miedzy sobą, łącząc się niemal w jedna biała łunę, w jeden blask płynący z nieba. To tutaj można z chmur układać tysiące obrazów, zobaczyć przebijające się przez nie słońce, które rzuca promienie na ogromne pustkowia pokryte lawa.  Islandia, niezaprzeczalnie piękna kraina, która pozwala odpocząć po trudach życia, migacze miejsce, które dobrze na mnie działa, uspakaja, kołysze… Spędziłam tutaj kilka ostatnich miesięcy (za ta możliwość podziękowania dla Izabeli i Leszka) a jeszcze nie postawiam nogi na północy- trzeba będzie wrócić, zwłaszcza, ze zaproszenie do Akureyri zostało ponowione.  Zresztą, kto raz tu był wie, ze warto.  Jednak wszystko się kiedyś kończy a i ciszy w sobie, mam już na tyle, że mogę ruszać dalej. Jeszcze nie myślę o lądowaniu w Londynie… Nie wyobrażam sobie tez usiedzieć długo w jednym miejscu, wiec będę pisać do was Listy z kolejnych wypraw. W glowie dużo pomysłów, planów, spotkań, ludzi – jak zycie się potoczy, zobaczymy. Będzie, co ma być!

Dziś spadł śnieg, uwielbiam ta biel. Może zjadę w końcu na sankach z góry obok domu, chodzi to za mną, od kiedy przyjechałam, na razie biegałam boso i musze przyznać, ze to bardzo przyjemne. 



Teraz mogłabym zrobić kopie pierwszego wpisu, czyli szal pakownia, szukania, biegania, poranny wyjazd, samolot, chmury, Londyn... chwilke, gdzie jest "Maly Ksiaze"?. Tak to będzie mniej więcej wyglądało, jeszcze póki co ostatni dzień przede mną. Bedzie dużo wspomnień, obrazów w pamięci, przemyśleń i na pamiątkę zostanie ten blog. Będą tez podziękowania, dla wszystkich, którzy czytali bazgroły i byli ze mną myślami.  Dziękuję. Pozdrawiam jeszcze wciąż z krainy wulkanów bez róż… łezka się kreci….









  















Tuesday, October 23, 2012

Surfing.

To byla cudowna niedziela i chyba jeden z ostatnich spacerow po czarnej plazy w Vik. Powoli moj pobyt na Islandii dobiega konca. Piekne slonce, zimny wiatr i lodowata woda oceanu. Nie raz  ostrzegano mnie, a pozniej proszono o nie wchodzenie do oceanu w Vik, z powodu ogromnych fal i skalistych brzegow, a tu prosze... Panom dziekuje za piekny wystep niedzielny. Pozdrawiam z Islandii.










Friday, October 5, 2012

Białe łabędzie.



Byloby cudownie byc wolnym jak ptak.... wzbijac sie i swobodnie opadac, bez leku patrzec z gory na swiat... Niebawem moj lot... Ciekawe co przyniesie los...
Dzis bardzo melancholijnie... Dobranoc.











Monday, October 1, 2012

Reykjavik i Helmut Newton.



Stolica Islandii ma jedna ogromna wadę i od tego zacznę żeby później już napisać tylko o urokach tego miejsca.  Za każdym razem do szalu doprowadza mnie krążenie po obrzeżach, kiedy szukam wyjazdu, choć z oznaczeniem centrum miasta tez nie jest lepiej. Reykjavik A, B, C, przy czym C wcale nie oznacza centrum i jedyne, co prowadzi do centrum to wieża kościoła Hallgrimskirkja i tego się proszę trzymać będąc w Reykjaviku.  Nawet jedna z większych atrakcji, Blue Lagoon, która znajduje się w drodze na lotnisko w Keflaviku, nie jest nijak oznaczona a zjazd można minąć bez problemu, jest napisane: Bláa Lónið na żółtym drogowskazie oznaczającym zwykle nazwę miasta i weź człowieku bądź mądry i zjedz. Zjechałam, jadąc niepewnie przez kolejne 10km w krajobrazie księżycowym bez pewności ze dobrze jadę, bo az do kolejnego zjazdu już przy samym resorcie nie było oczywiście ani pol znaku, ani stracha na wróble, nic… Jakiś spec od marketingu by się przydał. Tyle wad.
Reykjavik - dymiąca zatoka, piękne położone miasto nad zatoka Faxa i faktycznie dymi tutaj od gorących źródeł i gejzerów.  Niepozorne wydawałoby sie, zaskakuje swoim urokiem. Pierwszy przystanek, wspomniały już kościół Hallgrimskirkja, najwyższa budowa w tym państwie – 75m; nazwę swoja zawdzięcza jednemu z najslynniejszych poetów islandzkich - Hallgrím Pétursson. Architektura kościoła jest wyjątkowa, odnosząca się do krajobrazu Islandii, wieża ma wygląd wielkiej skały bazaltowej. Nawiązanie do gór bazaltowych nadało kościołowi formę jedyną w swoim rodzaju. Wnętrze kościoła ma pokazać pustkowie Islandii, tylko, ze wnętrze akurat mnie rozczarowało, ogromna biel może kojarzyc się z lodowcami, pustkowiem, ale te turkusowo-drewniane ławki zabijają cały urok i estetykę tego miejsca. Za to glowa w gore i widzimy ogromne sklepienie i organy, od razu lepiej. Żadnego budynku na Islandii nie budowano tak długo od projektu architekta Guđjón Samuelsson do uroczystego poświęcenia kościoła minęło 39lat. Z wieży można podziwiać piękną panoramę miasta i robi to naprawdę duże wraznienie. Przed kościołem stoi pomnik Leifa Eiríkssona, odkrywcy ameryki w 1000r, I teraz nie wiem, bo mnie w szkole uczono ze to Krzysiek Kolumb odkrył Amerykę w 1492r ale może, co kraj to obyczaj a może po prostu ta data jest umowna. 










Harpa. Cztery sale koncertowe a każda z nich ma symboliczne znaczenie zywiolu. Cztery żywioły architektury chciałoby się krzyknąć na widok tego cuda. Nocą pięknie oświetlona rożnymi kolorami, pierwszy raz roswietlila nocny Reykjavik w sierpniu 2011r. To trzeba zobaczyć. Następnym razem jak będę w Reykjaviku to obiecuje zrobić zdjęcia nocą. 






Stary cmentarz. Zupełnie przypadkowo najpierw zobaczyłam pięknego szarosrebrnego kota w oknie a potem trafiłam na stary cmentarz, w zasadzie to myślę ze to był las tylko ludzie składali tam swoje niepotrzebne już ciała i oznaczali je tabliczka z imieniem, które kiedyś nosili.




Kiedy Reykjavik został w 1786r stolica Islandii liczył okol 200mieszkancow – metropolia, co? Dziś liczy ich około 200tys. Wciąż jakby szalu nie robi przy milionach w Londynie czy innych stolicach, ale ma w sobie to cos. To trzeba przyznać.











No i oczywiscie Blue Lagoon czyli Bláa Lónið.





Daga, dziękuję za towarzystwo w Reykjaviku i Blue Lagoon. Za zdjęcia, których mam teraz ogrom również, przede wszystkim za to z blue lagoon, które doprowadzilo nas do ataku śmiechu i za wspólny czas spędzony na Islandii.  Mimo ogromu sympatii do Ciebie – Helmuta z Ciebie nie będzie. Dla pocieszenia, ze mnie tez. Kiedys o nim i jego zonie June napisze, mozna tez poczytac na voguepedia (dzis dopiero odkrylam taka strone): http://www.vogue.com/voguepedia/Helmut_Newton

A dla wszystkich dobra rada, jak słońce świeci to zakładajcie okulary przeciwsłoneczne do zdjęć, bo większość moich wygląda jakby mi ktoś włożył w usta kawałek cytryny tuz przed pstryknięciem. Wracając jeszcze do Twojego wpisu Daga, to okazuje się ze już nawet w Egipcie czytają bloga, nie wiem jak oni zmieniają nasz polski na te swoje dżdżownice z kropkami, ale czytają. Pozdrawiam z Islandii. 
p.s. cóż by to był za wpis bez podziękowania za wszystkie urodzinowe życzenia, za nagranie happy birthday, dzięki któremu poczułam się prawie jak Kennedy i za poduchę, której zdjęcie pozwole sobie tutaj dziś wcisnąć.



Muzycznie dzis.....: