Islandia wydaje sie dzis dalekim wspomnieniem mimo, ze minal dopiero miesiac. Zycie w Polsce toczy sie zadziwajaco szybko i oswajanie sie ze specyfika naszego kraju nie nalezy do najlatwiejszych.
Moja przyjacolka mowi - choc pewnie nie pamieta - ze lepiej zrobic i zalowac, niz nie zrobic i zalowac ze sie nie zrobilo - zgadzam sie, zycie mamy jedno i trzeba je dobrze przezyc, byc tam gdzie chcemy byc i robic to co sprawia nam radosc.
Bytom, rodzinne miasto. Po miesiacach spedzonych w podrozy czas na kilka nocnych zdjec ze spaceru przed wyjazdem do Wroclawia. Z siedzeniem w jednym miejscu zawsze mialam problemy, jak wiec wielka byla radosc kiedy sie okazalo ze na poczatku stycznia prawdopodobnie pojedziemy z moim paputczikiem do Wilna czyli nowy rok jesli zacznie sie podroza bedzie ich pelen... trzymam kciuki.
Wracajac do mojego miasta, specer zaczynam od bytomskiego swietlika czyli basniowego dobgero duszka, przewodnika dazacych do celu. Pozniej najwieksze centrum handlowe, w samym srodku miasta, co chyba sie nie zdaza, niestety zaslania piekny kosciol na ulicy Piekarskiej ale jesli chodzi o swiateczne oswietlenie robi przyjemny klimat - przynajmniej raz w roku. Powrot parkiem na stryszek; stryszek ktory lubi kazdy kto choc raz tu zawital - moje miejsce.
Narazie za oknem bardziej wiosennie niz zimowo, ale mam nadzieje, ze niebo przyjemnie nas zaskoczy na Swieta... Pozdrawiam ze Slaska Hanysy i Gorole!:)
Monday, December 17, 2012
Wednesday, October 31, 2012
Pożegnanie z .........
Nikt nie lubi pożegnań,
ale to jest inne, wyczekiwane. Siedem
miesięcy poza światem, w krainie przyrody, spokoju, oceanu, blasku słońca przez
cala dobę, bądź prawie czarnej nocy, gdy lato już odeszło. W krainie gdzie zorza
robi takie wrazenie jakbyśmy nagle znaleźli się w baśni, pełnej dobrych wróżek,
które latając nad glowami rozpylaja magiczny zielono-rozowy pyl. Kto nie widział,
znaczy nigdy nie żył, takie było moje pierwsze wrażenie. W świecie metropolii
gwiazd, gdzie swiatla zdawałoby się przepychają się miedzy sobą, łącząc się
niemal w jedna biała łunę, w jeden blask płynący z nieba. To tutaj można z
chmur układać tysiące obrazów, zobaczyć przebijające się przez nie słońce,
które rzuca promienie na ogromne pustkowia pokryte lawa. Islandia, niezaprzeczalnie piękna kraina,
która pozwala odpocząć po trudach życia, migacze miejsce, które dobrze na mnie działa,
uspakaja, kołysze… Spędziłam tutaj kilka ostatnich miesięcy (za ta możliwość
podziękowania dla Izabeli i Leszka) a jeszcze nie postawiam nogi na północy-
trzeba będzie wrócić, zwłaszcza, ze zaproszenie do Akureyri zostało ponowione. Zresztą, kto raz tu był wie, ze warto. Jednak wszystko się kiedyś kończy a i ciszy w
sobie, mam już na tyle, że mogę ruszać dalej. Jeszcze nie myślę o lądowaniu w Londynie…
Nie wyobrażam sobie tez usiedzieć długo w jednym miejscu, wiec będę pisać do
was Listy z kolejnych wypraw. W glowie dużo pomysłów, planów, spotkań, ludzi –
jak zycie się potoczy, zobaczymy. Będzie, co ma być!
Dziś spadł śnieg,
uwielbiam ta biel. Może zjadę w końcu na sankach z góry obok domu, chodzi to za
mną, od kiedy przyjechałam, na razie biegałam boso i musze przyznać, ze to
bardzo przyjemne.
Teraz mogłabym zrobić
kopie pierwszego wpisu, czyli szal pakownia, szukania, biegania, poranny
wyjazd, samolot, chmury, Londyn... chwilke, gdzie jest "Maly Ksiaze"?. Tak to będzie mniej więcej wyglądało, jeszcze póki co ostatni dzień przede mną. Bedzie dużo wspomnień, obrazów w pamięci,
przemyśleń i na pamiątkę zostanie ten blog. Będą tez podziękowania, dla wszystkich,
którzy czytali bazgroły i byli ze mną myślami. Dziękuję. Pozdrawiam jeszcze wciąż z krainy wulkanów
bez róż… łezka się kreci….
Tuesday, October 23, 2012
Surfing.
To byla cudowna niedziela i chyba jeden z ostatnich spacerow po czarnej plazy w Vik. Powoli moj pobyt na Islandii dobiega konca. Piekne slonce, zimny wiatr i lodowata woda oceanu. Nie raz ostrzegano mnie, a pozniej proszono o nie wchodzenie do oceanu w Vik, z powodu ogromnych fal i skalistych brzegow, a tu prosze... Panom dziekuje za piekny wystep niedzielny. Pozdrawiam z Islandii.
Friday, October 5, 2012
Białe łabędzie.
Byloby cudownie byc wolnym jak ptak.... wzbijac sie i swobodnie opadac, bez leku patrzec z gory na swiat... Niebawem moj lot... Ciekawe co przyniesie los...
Dzis bardzo melancholijnie... Dobranoc.
Monday, October 1, 2012
Reykjavik i Helmut Newton.
Stolica Islandii
ma jedna ogromna wadę i od tego zacznę żeby później już napisać tylko o urokach
tego miejsca. Za każdym razem do szalu
doprowadza mnie krążenie po obrzeżach, kiedy szukam wyjazdu, choć z
oznaczeniem centrum miasta tez nie jest lepiej. Reykjavik A, B, C, przy czym C
wcale nie oznacza centrum i jedyne, co prowadzi do centrum to wieża kościoła
Hallgrimskirkja i tego się proszę trzymać będąc w Reykjaviku. Nawet jedna z większych atrakcji, Blue Lagoon,
która znajduje się w drodze na lotnisko w Keflaviku, nie jest nijak oznaczona a
zjazd można minąć bez problemu, jest napisane: Bláa Lónið na żółtym
drogowskazie oznaczającym zwykle nazwę miasta i weź człowieku bądź mądry i
zjedz. Zjechałam, jadąc niepewnie przez kolejne 10km w krajobrazie księżycowym
bez pewności ze dobrze jadę, bo az do kolejnego zjazdu już przy samym resorcie
nie było oczywiście ani pol znaku, ani stracha na wróble, nic… Jakiś spec od
marketingu by się przydał. Tyle wad.
Reykjavik - dymiąca
zatoka, piękne położone miasto nad zatoka Faxa i faktycznie dymi tutaj od gorących
źródeł i gejzerów. Niepozorne wydawałoby
sie, zaskakuje swoim urokiem. Pierwszy przystanek, wspomniały już kościół
Hallgrimskirkja, najwyższa budowa w tym państwie – 75m; nazwę swoja zawdzięcza
jednemu z najslynniejszych poetów islandzkich - Hallgrím Pétursson. Architektura
kościoła jest wyjątkowa, odnosząca się do krajobrazu Islandii, wieża ma wygląd
wielkiej skały bazaltowej. Nawiązanie do gór bazaltowych nadało kościołowi
formę jedyną w swoim rodzaju. Wnętrze kościoła ma pokazać pustkowie Islandii,
tylko, ze wnętrze akurat mnie rozczarowało, ogromna biel może kojarzyc się z
lodowcami, pustkowiem, ale te turkusowo-drewniane ławki zabijają cały urok i estetykę
tego miejsca. Za to glowa w gore i widzimy ogromne sklepienie i organy, od razu
lepiej. Żadnego budynku na Islandii nie budowano tak długo od projektu
architekta Guđjón Samuelsson do uroczystego poświęcenia kościoła minęło 39lat. Z
wieży można podziwiać piękną panoramę miasta i robi to naprawdę duże
wraznienie. Przed kościołem stoi pomnik Leifa Eiríkssona, odkrywcy ameryki w
1000r, I teraz nie wiem, bo mnie w szkole uczono ze to Krzysiek Kolumb odkrył Amerykę
w 1492r ale może, co kraj to obyczaj a może po prostu ta data jest umowna.
Harpa. Cztery
sale koncertowe a każda z nich ma symboliczne znaczenie zywiolu. Cztery żywioły
architektury chciałoby się krzyknąć na widok tego cuda. Nocą pięknie oświetlona
rożnymi kolorami, pierwszy raz roswietlila nocny Reykjavik w sierpniu 2011r. To
trzeba zobaczyć. Następnym razem jak będę w Reykjaviku to obiecuje zrobić zdjęcia
nocą.
Stary cmentarz.
Zupełnie przypadkowo najpierw zobaczyłam pięknego szarosrebrnego kota w oknie a
potem trafiłam na stary cmentarz, w zasadzie to myślę ze to był las tylko
ludzie składali tam swoje niepotrzebne już ciała i oznaczali je tabliczka z imieniem,
które kiedyś nosili.
Kiedy Reykjavik został
w 1786r stolica Islandii liczył okol 200mieszkancow – metropolia, co? Dziś
liczy ich około 200tys. Wciąż jakby szalu nie robi przy milionach w Londynie
czy innych stolicach, ale ma w sobie to cos. To trzeba przyznać.
No i oczywiscie Blue Lagoon czyli Bláa Lónið.
No i oczywiscie Blue Lagoon czyli Bláa Lónið.
Daga, dziękuję za
towarzystwo w Reykjaviku i Blue Lagoon. Za zdjęcia, których mam teraz ogrom
również, przede wszystkim za to z blue lagoon, które doprowadzilo nas do ataku śmiechu
i za wspólny czas spędzony na Islandii.
Mimo ogromu sympatii do Ciebie – Helmuta z Ciebie nie będzie. Dla
pocieszenia, ze mnie tez. Kiedys o nim i jego zonie June napisze, mozna tez poczytac na voguepedia (dzis dopiero odkrylam taka strone): http://www.vogue.com/voguepedia/Helmut_Newton
A dla wszystkich dobra rada, jak słońce świeci to zakładajcie okulary przeciwsłoneczne do zdjęć, bo większość moich wygląda jakby mi ktoś włożył w usta kawałek cytryny tuz przed pstryknięciem. Wracając jeszcze do Twojego wpisu Daga, to okazuje się ze już nawet w Egipcie czytają bloga, nie wiem jak oni zmieniają nasz polski na te swoje dżdżownice z kropkami, ale czytają. Pozdrawiam z Islandii.
A dla wszystkich dobra rada, jak słońce świeci to zakładajcie okulary przeciwsłoneczne do zdjęć, bo większość moich wygląda jakby mi ktoś włożył w usta kawałek cytryny tuz przed pstryknięciem. Wracając jeszcze do Twojego wpisu Daga, to okazuje się ze już nawet w Egipcie czytają bloga, nie wiem jak oni zmieniają nasz polski na te swoje dżdżownice z kropkami, ale czytają. Pozdrawiam z Islandii.
p.s. cóż by to
był za wpis bez podziękowania za wszystkie urodzinowe życzenia, za nagranie
happy birthday, dzięki któremu poczułam się prawie jak Kennedy i za poduchę,
której zdjęcie pozwole sobie tutaj dziś wcisnąć.
Muzycznie dzis.....:
Subscribe to:
Posts (Atom)