Wednesday, June 6, 2012

„do not dwell in the past, do not dream of the future…”.




Medytacja. Prolog.

Za miesiąc urodziny Fridy Kahlo. Urodziny, które przypomiaja mi wyprawę na wystawę w Chichester w Anglii, spory kawał od Londynu, ale czego sie nie robi dla… sztuki. Wstawa niezbyt obszerna, połączona z obrazami męża Fridy – Diego Rivery.  Za to miasteczko urocze, piękna pogoda, upojne noce (chyba luksusowa gorzka, o ile pamiętam?) najlepsze towarzystwo na świecie i tylko czas trudny… zawirowania życiowe.


Zawirowania życiowe z kolei przypomniaja mi niezwykle spotkanie. Zobaczyłam kiedyś postać, która nie patrząc na mnie mówiła:Początek formularza

„wyobraź sobie zakochana kobietę pokryta smutkiem czekania...wiem ze
potrafisz sobie ja wyobrazić, namalować w myślach obrazami, dodać szare
tło jesieni, odrobinę wina i płaszcz samotności....
ta kobieta stoi przed domem, jest ciemno, ale nie późno, jest zimno, ale
nie mroźno, smutno, ale bez łez...
stoi z glowa podniesiona ku niebu, bo tam wciąż potrafi dostrzec
Ciebie....gwiazdy zbliżają..........
na dachu samochodu lampka czerwonego wina, szyby schowane w pokrowcach
drzwi by dąć swobodę muzyce...
z każdym łykiem wina myśli jest coraz więcej...wirują jak szalone wraz z
alkoholem wymieszanym z krwią....Wiara Nadzieja Milosc-Boze daj mi
siły....
dal Jej sen...piękny, o wolności, zaufaniu, przyjaźni, rozmowach, o
planach, o życiu....krotki niestety sen....
dzień, w którym spadło niebo był zwyczajnym dniem...wypełnionym cisza.

nie, to nie decyzje zabijają Jej uczucia...decyzje zawsze sa trudne, jeżeli
ich dotyczą...trzeba wybrać taka drogę, która daje szczęście, jest dla nas samych
najlepsza droga.... sposób najbardziej Ja zranił....
Miłości nie da sie oszukać, ale można zatrącić, zapomnieć, zakopać w
złych myślach...Udawać ze nie jest potrzebna, ze nigdy jej nie było....

nie, Ona nie bedzie oskarża
ć, szukać winnego, nie będzie w Niej żalu, krzyku i
złości....jeśli myślałaś ze tak ta opowieść się skończy nie znasz Jej... Miłość jest przecież piękna.
w pamięci będzie nosić Twój glos i uśmiech....

chwile jeszcze stałam zamyślona, później weszłam do domu, ona tez weszła, zamknęłam drzwi, ona tez zamknęła, spojrzałam w lustro, ona tam była….

nastał długi czas czekania, radości i smutku, śmiechu i lez, …ale cały czas towarzyszyła mu pustka… szukanie odpowiedzi. Dziś myśle ze cierpienie moze nas obudzić. Nauczyć sztuki zycia.
Moja nauka o zyciu zaczeła sie wyprawa w nieznane, 10 dni ciszy podczas medytacji. Totalna izolacja od świata, byłam tylko ja. Najtrudniejsza walka, nie myśleć.
To było jedno z najpiekniejszych doświadczeń w moim życiu. Bo to, co nas prowadzi do szczęścia to poznanie siebie. Tu i teraz.
Niestey w wirach życia zaniedbałam moja medytacje ale teraz wracam do praktyki; pobudka o czwartej rano, bieg po pustej plazy żeby się rozbudzic. Po powrocie pierwsze kroki do obserwacji siebie. Oddech. Zaczynam moja trzydniowa anapane sati, by przejść do vipassany. Zycie powinno być lotem nie walka…. 

Do nastepnego razu czyli kiedy palce same będą przemieszczać się po klawiaturze, nie szukając słow, bo one już tam będą. Wtedy obiecuje cos o Islandii. Miesiac czerwiec zapowiada się wycieczkowo. Autostopem do Reykiaviku, lodowiec i kto wie co jeszcze, ale co bedzie, czas pokaze. My planujemy a Bog się smieje.

Dobrej nocy.

p.s. Zupełnie inny ten list od poprzednich, przepraszam za panujący w nim chaos. Taki miał być. 
  
duze dziekuje dla panny Bej za sfocenie mnie przed i podczas lotu.










 





No comments:

Post a Comment