Thursday, May 3, 2012

Pierwsza wycieczka czyli przygoda, przygoda kazdej chwili szkoda.




Vik – stolica Maskonurów.


Z małego, uroczego, położonego nad samym oceanem Vik wybralam sie na pierwsza wycieczkę. Właściwie miejscowość nazywa się Vík í Mýrdal, co oznacza Zatokę Bagiennej Doliny, ale najczęściej nazwę skraca się do samego Vík. To niewielkie miasteczko znane jest ze swojej czarnej plaży i wystających z oceanu niedaleko brzegu skał, noszą one nazwę Reynisdrangar. Legenda mówi o trzech trollach: Skessudrangur, Laddrangur i Langhamar, które próbowały wciągnąć statek na swoje trzy wózki, lecz kiedy wzeszło słońce, światło dzienne zamieniło je w kamienie. Dziś na tych skałach gniazdują maskonury, podobno można je zobaczyc z plaży. Niestety na razie Atlantyk jest tak wzburzony ze na plaży trzeba się mocno koncentrować na trzymaniu pionu, kiedy wiatr obija twarz czarnym piaskiem. Fale rozbijając się o skały zostawiają miliony kropel, które tworzą cos w rodzaju mgły; a maskonury przylatują dopiero na okres łęgowy wiec na zdjęcia trzeba będzie poczekać, mam czas.





Ciekawostką jest, że pierwszy dzień lata na Islandii jest świętem – trudno się dziwić skoro są tylko dwie pory roku: lato i zima, dobrym znakiem podobno jest, kiedy zima i lato są „zmrożone razem”, czyli kiedy temperatura w nocy poprzedzającej święto, jest ujemna. Wystawia się wiec talerze z woda przed dom by rano sprawdzić czy woda zamarzła. W pierwszy dzień lata szkoły, urzędy, sklepy są zamknięte, ludzie składają sobie życzenia „szczęśliwego Lata”, co jest jakby odpowiednikiem naszego „Szczęśliwego Nowego Roku”.



Przejeżdżając przez Vik, widzę na wzgórzu kościół, jadę. Niewielka oaza ciszy. Takie miejsca zawsze wywołują u mnie pewnego rodzaju wzruszenie, melancholie. Siedząc tam, nie modląc się, tylko z zamkniętymi oczami rozkoszuje się cisza i samotnością. Dłonie dotykają zimnej, drewnianej lawy, czuje każda ich cześć jakby nagle wszystkie zmysły skupiły się tylko tam, powoli zamieniam się w obserwatora swojego ciała, nic się nie dzieje jestem tylko ja i przestrzeń, która wypełniam. Niezwykła chwila.




Skogafoss – kraina tęczy.


Wyruszam dalej, droga jest pusta, właściwie nie można się zgubić, bo przez cala Islandie prowadzi jednopasmówka (zwana jedynką), żadnych autostrad, korków, tłumu. Po kilku minutach auto z naprzeciwka mruga mi światłami, pewnie zapomniałam włączyć moich, ale im bardziej się zbliża, widzę ze jedzie tym samym pasem, co ja, odbijam na prawo, no tak to nie Anglia, stare przyzwyczajenia, zdarzyło mi się to jeszcze kilka razy, na szczęście zawsze w porę uprzytamniam sobie ze tutaj jest ruch prawostronny, nieporównywanie mniejszy od miejsc w ktorych dotychczas zylam - na moje szczescie.


Po godzinie jazdy, miedzy pięknymi widokami, za które z każda minuta dziękuję naturze, docieram przed wodospad Skogafoss, największy na Islandii, 25metrow szerokości i około 60metrow wysokości, znany z tego ze w słoneczne dni zobaczyć można jedna a nawet dwie tęczę. Trafiłam na dwie,
szczescie sie przyda.




Mýrdalsjökull – lodowiec bagiennej doliny.


Pod stopami wodospadu znajduje się droga do Mýrdalsjökull, czwartego, co do wielkości lodowca w Islandii, W południowo-wschodniej części lodowca znajduje się aktywny wulkan Katla
, który wybucha, co 40-80lat, ostatnia erupcje zanotowano w 1918roku; przychodzi mi na myśl "spij kochanie, spij"... Spod jęzora lodowca wypływa rzeka Jokulsa mocno pachnąca siarkowodorem, rzeka zwana potocznie cuchnącym potokiem.

Niestety na wyprawę przez lodowiec trzeba
się dobrze przygotować, przynajmniej kiedy jest się mieszczuchem, którego największym wrogiem do niedawna było czerwone światło w drodze do pracy, korki i notoryczny brak czasu by żyć. Ale przyjdzie dzien ze się wybiorę.
Ogladalam niedawno "Touching the void" i wtedy moje "na pewno pojde na lodowiec" zmienilo sie w: moze, jesli, kiedys, czy chce? Film polecam.








Po powrocie, praca do późna zakończona papierosem nad pięknym islandzkim niebem, które z minuty na minutę dołącza nowa gwiazdę do swojego prawie czarnego tła.


Pięknie jest patrzeć na metropolie ułożoną ze świateł gwiazd.


Dobranoc.

Pozdrawiam z głową w
gwiazdach.

No comments:

Post a Comment